U nas podobnie... Watra nigdy nie zostawała sama w domu. Zawsze z innym psem. Kiedyś Fredzik (starszy seter) się mi zgubił na spacerze i zostawiłam ją w domu samą, to słyszałam ją jakieś 200m od bloku. Też powyginała metalową klatkę, mimo, że była do niej od małego przyzwyczajona, zeżarła 15 butów, rozwija papier toaletowy, rozgrzebuje śmieci, zjada majtki, tubki od kremów, wiklinowy kosz, jakieś ładowarki... Dodatkowo jest jeszcze bardzo związana ze mną, na tyle, że jak ja wychodzę, a w domu zostaje Michał i psy to i tak wyje za mną.
Ale to nasze lenistwo spowodowało.
Póki zostaje z jakimś psem, to jest OK. Podejrzewam, że tak jak Ania napisała jest to do wypracowania, tylko trzeba konsekwentnie zostawiać na coraz dłuższy czas.
Jak wychodzę z domu, to rozrzucam w różnych miejscach domu "suszki": żwacze, płucka, noski wieprzowe, jelita (są małe i można ich sporo rozrzucić). Albo jak na dłuższy czas zostawiam "psią niespodziankę", czyli do wytłoczek po jajkach (takich 30szt) wsadzam suszki i układam jedno na drugim (tak z 5-6- w zależności ile mam) i związuje sznurkiem. Zajmuje to psu chwilę, i może sobie do woli rozrywać, memłać, gryźć i rozładowywać swoją frustrację. Lepszy pochłaniacz czasu niż KONG (dla psa, bo na pewno nie do sprzątania po zabawie).
Możesz spróbować włączyć radio, czasem to pomaga trochę.