my juz na samym poczatku kupilismy najwieksza, mozliwa klatke na allegro (120x76x81) i uczylismy ja zostawac w srodku (najpierw godzine, potem dwie itp., dawalismy rozne smakolyki, gdy siedziala w srodku). Teraz zamykamy ja tylko, gdy wychodzimy na dluzej ( do 6 godzin). Klatka stoi miedzy regalem a kanapa, przy scianie, wiec tylko od gory przykryta jest kocem. Pies traktuje ja jako swoja "baze", znosi sobie tam swoje przedmioty, czasem nawet spi w nocy. Gdy przewiduje, ze szykuje sie dluzsza podroz samochodem (czyli pani chowa komputer do torby wiec jedziemy na wies...) to sama tam wchodzi, zeby tylko jej nie brac, bo dlugo samochodem jezdzic nie lubi. Wiem, ze niektorzy uwazaja klatki za cos strasznego, ale ja nie widze zeby Heldze dziala sie w srodku krzywda. Pies jesli jest dobrze wybiegany to po prostu w srodku spi. Ma w srodku tez podwieszona miske z woda (choc ilosc jest jednak ograniczona). Efekt jest taki, ze nic w domu nie jest zniszczone odkad ja mamy czyli od 7 miesiecy. Polecam klatke i zawsze bede polecac. Jesli macie w domu stale lacze internetowe i komputer z kamerka, mozna ustawic go tak by byl widok na klatke i podgladac co pies robi, zwlaszcza na poczatku, jesli sie martwicie (chodzi glownie o wycie i skomlenie). Ale systematycznie przyzwyczajany rzeczywiscie traktuje potem klatke jako swoja nore i nie cierpi. I powiedzmy sobie szczerze jest to chyba jedyne miejsce takie naprawde psie, bo my wchodzimy do klatki raczej rzadko, choc tez sie zdarza