Mieć posłusznego psa

Rozważając i analizując istotę posłuszeństwa psa myśliwskiego nie można pominąć jego pierwotnego życia w sforze, którego podstawą była wewnętrzna dyscyplina dająca przewodnikowi formacji władzę prawie nieograniczoną.

Przewodnik stada, osobnik najbardziej doświadczony, fizycznie najsilniejszy, w pełni dojrzały psychicznie, musiał sobie pozycję lidera wywalczyć.

Dzisiaj, zmodyfikowana z biegiem stuleci forma życia rodzaju Canis - pies, oparta na współżyciu z człowiekiem jest do tego stopnia naturalna, że większość ludzi nie wyobraża sobie człowieka bez psa, jak również psa bez człowieka.

Z nieśmiałego podchodzenia do obejść ludzkich pies staje się z własnej inicjatywy wiernym druhem człowieka. W procesie udomowienia znajduje w obejściu ludzi pożywienie - najbardziej mu odpowiadające “odpady mięsne”. To prawda, że stojący intelektualnie wyżej człowiek - pazerny od czasów prehistorycznych - stara się w zamian coś zyskać dla siebie i swoich potrzeb i wykorzystuje psa. Trafił bardzo dobrze. Chęć podporządkowania się za przysłowiową miskę strawy, przywiązanie i wierność stanowią do dzisiaj standardowe cechy psa. Zawarta znajomość jest obustronnie opłacalna!

W ciągu 10 000 lat, człowiek pilnie obserwujący możliwości psów wyselekcjonował je do różnej pracy, z których pierwotne to pilnowanie obejścia i pomoc podczas polowania.

Segregacja psów do różnych służb powstała w ślad za obserwacjami etologicznymi, których celem jest zrozumienie reakcji zwierząt na otaczający ich świat i szukanie motywacji działań poprzedzających konkretne formy zachowań. Etologia psów nie sprawia trudności ponieważ człowiek żyje z nimi na co dzień, dostrzega ich potrzeby i pilnie Obserwuje możliwości, które nie omieszkał i nadal nie omieszkuje wykorzystać dla siebie. Jest to możliwe dzięki zdolności uczenia się psów, posłusznego wykonywania rozkazów, uległości i przywiązania do swego pana jak w pradawnych czasach do przodownika złai. Użytkowej pracy psa uczy człowiek - myśliwy, który będzie korzystał z jego usług. Musi on zadbać, by wydawane psu rozkazy były wykonywane karnie i posłusznie. Miara posłuszeństwa jest uzależniona od wymagań przewodnika, jego kultury osobistej i indywidualnych potrzeb. Dla jednych na przykład wystarcza, że pies po pogonieniu zająca wraca do miotu, inny wymaga regulaminowych dziesięciu minut, a jeszcze inny nie uznaje psa jako użytkowego jeżeli wychodzi z ręki przewodnika.

Posłuszeństwo jest podstawą szkolenia psa i razem z karnością czyli karnym wykonywaniu rozkazu stanowi najwyżej notowany element w użytkowaniu psa.

Różnica między karnością i posłuszeństwem jest znana naszym myśliwym kynologom, zwłaszcza prowadzącym swoje psy na konkursach. Karność - karne wykonanie pracy zgodne z wytycznymi regulaminu konkursów, przyjętymi w naszym łowiectwie normami i tradycją. Przykład: daleko na lustrze wody leży ubita kaczka. Myśliwy daje psu rozkaz aportowania jej. Pies się ociąga, nie wchodzi do wody, myśliwy stale go zachęca i powtarza rozkaz. W końcu pies wchodzi i, dalej zachęcany, podpływa do kaczki, ujmuje ją chwytem prawidłowym i w sposób wyważony wynosi na brzeg. Bez otrząsania się siada przed przewodnikiem i prawidłowo aport oddaje. Jest to pies nieposłuszny, gdyż wydany przez menera rozkaz musiał być kilka razy powtórzony, ale karny, ponieważ kaczkę przyaportował zgodnie z regulaminem konkursów i tradycją łowiecko-kynologiczną.

Pies goni zająca. Otrzymuje rozkaz waruj - długi gwizd. Zaprzestaje gonu i kładzie się. Nie jest to pies karny, bo goni zwierzynę czego mu robić nie wolno, ale posłuszny, ponieważ na rozkaz przywarował i zaniechał gonu.

Posłuszeństwo jest podstawą współżycia psów myśliwskich z przewodnikiem. Niedociągnięcia w karności łatwiej usuwa się u psów posłusznych. Nieco więcej uwagi wymagają psy charakteru twardego, samodzielne w pracy, inteligentne, o dużej praktyce w wykonywaniu zadań daleko od przewodnika jak na przykład psy gończe, dzikarze i wyżły wykorzystywane do dalekiego szukania w polu. Psy nie widząc w bliskości menera tracą z nim kontakt i szukają własnych rozwiązań, nie zawsze zgodnych ze wskazówkami regulaminów polowych i ewentualnie z zasadami przewodnika.
Słuchałem kiedyś instruktarzu niemieckiego menera dotyczącego szkolenia psów aportujących. Ten doświadczony kynolog stawiał w pierwszym rzędzie na posłuszeństwo psa - jak mówił - sprawdzone przed rozpoczęciem szkolenia. Po wymienieniu słabych stron aporterów różnych ras, gdzie również dostało się wyżłom, podkreślił brak posłuszeństwa w chronologicznym cyklu szkolenia psa. Posłuszny pies, jego zdaniem, to ten, który rozkaz “down” gwizdkiem wykonuje na każdą odległość i “odłożenie” luzem, kiedy zechce przewodnik.

Patrząc obiektywnie na posłuszeństwo naszych psów polujących albo “wstępnie ułożonych” na zbiorowym polowaniu, odnosi się wrażenie, że sporo myśliwych posiadających psa chce za wszelką cenę jak najwcześniej z nim polować nie patrząc na jego umiejętności, możliwości psychiczne i fizyczne. Nie należy do rzadkości przyprowadzanie na polowanie na zające i bażanty czteromiesięczne lub półroczne psy, które zdaniem ich właścicieli nauczą się polowania podpatrując inne psy. Podobnie bywa z psami innych grup. Twierdzenie jakoby pies nauczył się użytkowości jedynie na polowaniu ma bardzo mały procent prawdopodobieństwa.

Starania wyhodowania psów myśliwskich, które wykazały by przydatność do polowania bez szkolenia, jedynie w oparciu o cechy polowe nie są rzeczą nową. Najwięcej w tym kierunku zrobili Anglicy, których celem miał być pies “wyszkolony z urodzenia” wyżeł - ready broken by natur. Nie uzyskali wymarzonych wyników. Nadal jesteśmy skazani na układanie czyli dawanie im możliwości “pokazania” wrodzonych cech oraz szkolenie użytkowe.

Jeśli do stwierdzenia wrodzonych cech psa wystarczy regulaminowa skłonność do posłuszeństwa, to do uzyskania statusu psa użytkowego poprzeczka jest ustawiona wyżej. Przecież absolwent konkursów ma być psem użytkowym! Jakaż będzie z niego przydatność i użytek do polowania jeśli, nawet bardzo dobrze wyszkolony, lekceważy rozkazy przewodnika, stale szuka okazji do wyłamania się, wychodzi z ręki, a do nogi nie przywoła go nawet syrena fabryczna.

W rozmowach z zainteresowanymi kynologami, miłośnikami różnych grup psów myśliwskich, daje się zauważyć ubolewania nad poziomem dyscypliny “posłuszeństwo”. Przeciwnego zdania są działacze kynologii łowieckiej. Są i tacy, którzy dopatrują się tego zjawiska na skutek przypisywania swoim psom, w tym również reproduktorom i sukom hodowlanym cech, które nie posiadają, do określenia “rewelacyjny” włącznie Oprócz innych miernot charakteryzujących te psy bywają one nieposłuszne i przekazują tę cechę.

Poprawienie na tym odcinku sytuacji nie stwarza trudności. Stabilnie posłusznego psa można uzyskać przez szkolenie, konsekwentne postępowanie i dawanie mu okazji spotkań ze zwierzyną.


Autor: Erwin Dembiniok
artykuł pochodzi z czasopisma PSY MYŚLIWSKIE i został zamieszczony za zgodą redakcji