Hodowla psów, w zależności od tego jaki przyjmiemy punkt widzenia może być dla jednych wspaniałym, satysfakcjonującym hobby, jak też sposobem na życie, pomysłem na spędzanie wolnego czasu i na poznawanie nowych przyjaciół, a dla innych staje się źródłem zarobku i intratnym biznesem.
Większość ludzi stara się pogodzić oba te kierunki, gdyż jakby na to nie patrzeć, zwyczajnie nie stać nas na prowadzenie kosztownego hobby, do którego wiecznie musielibyśmy dokładać.
To jakie są “kulisy” tej kynologicznej przygody zależy tylko od nas, od naszej wiedzy, kultury, uczciwości, wrażliwości i etyki.
Jeżeli zgodzą się Państwo ze mną, że hodowla psów to w pewnym sensie rodzaj zawodu, możemy zaryzykować, że tak samo jak w przypadku zakładu pracy są przedsiębiorstwa zarówno świetnie prosperujące, uczciwie traktujące pracowników, czyste, schludne i roztaczające miłą atmosferę, a inne już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie bałaganu, niechlujstwa, niegospodarności i braku dyscypliny.
Jednym słowem – “Jaki Pan, taki kram”
W odniesieniu do hodowli istnieją takie, które chce się odwiedzać, w których zwierzęta są wypielęgnowane, dobrze odżywiane i szczęśliwe, oraz takie, które omijamy z daleka.
Hodowca jak rozsądny manager musi we wszystkim zachować umiar i rozsądek. W pogoni za sukcesami lub zarobkiem łatwo stracić dystans, tym bardziej, że mamy do czynienia z istotami żywymi, czującymi i odczuwającymi strach, dyskomfort i cierpienie.
Prowadząc hodowlę psów, musimy podejmować decyzje nie jednokrotnie stawiające nas przed moralnymi dylematami.
Czy sukę, która miała już raz cesarkę można pokryć ponownie? Czy szczeniaka który jest obciążony wadami genetycznymi powinniśmy oddać komuś za darmo, czy raczej uśpić? Czy suce, która przypadkowo została pokryta kundlem należy pozwolić na urodzenie szczeniąt czy podać jej zastrzyki hormonalne? Czy ratować starego, czternastoletniego psa, który dostał skrętu żołądka, czy raczej zdecydować się na uśpienie?
Aż wreszcie pytanie przekorne i pełne podtekstów - Co zrobić ze starymi psami w hodowli?
W każdej prawie hodowli, w której przebywa kilkanaście lub więcej zwierząt, wcześniej czy później problem ten się pojawi. Dla osób posiadających jednego lub dwa ukochane psy pytanie takie będzie conajmniej niezrozumiałe i nie na miejscu. Osoby takie zdziwią się i oburzą, jak można pomyśleć o czymś takim jak pozbycie się ukochanych przyjaciół? One są przecież częścią rodziny, współtworzą jej historię i mają pełne prawo być z nami na dobre i na złe , do końca życia, do ostatniego tchnienia.
W hodowli, z naturalnych przyczyn, takie sentymenty rzadziej mają miejsce.
Hodowca, który posiada wiele zwierząt, nie ma fizycznej możliwości nawiązania ze swoimi psami tak bliskiej więzi uczuciowej, a przynajmniej nie tak często jak chcielibyśmy sądzić.
Sprzątanie kojców, przygotowywanie jedzenia, szkolenie psów, wyjazdy na wystawy, opieka nad szczeniętami, zabiegi pielęgnacyjne itd, absorbują tak bardzo, że niejednokrotnie takie naturalne gesty jak pogłaskanie każdego psa z osobna i czułe przemawianie do nich wydają się być luksusem.
Spytać można, po co wobec tego trzymać tyle psów?
Otóż, pomijając względy biznesowe, czasem hodowla powiększa się niejako bezwiednie. Na początku posiadamy tylko kilka psów, z którymi świetnie dajemy sobie radę, jesteśmy aktywni, zdrowi, mamy nieabsorbującą pracę, dobry zawód, a hodowlę traktujemy jako pasję i przyjemność.
W międzyczasie stado nam się powiększa bo urodziło się kilka młodych, wybitnych szczeniąt, które warto było zostawić; zdarzyło się, że jakiś bliski przyjaciel ciężko się rozchorował i zabraliśmy do siebie jego psy, ktoś inny wyjechał za granicę i uszczęśliwił nas swoim championem a wreszcie jakiś zakupiony u nas szczeniak musiał być zwrócony, bo okazało się, że dziecko ma alergię itd.
Z kilku psów zrobiło się kilkanaście lub jeszcze więcej. Wpadamy w ślepy zaułek. Jest coraz gorzej. Chcielibyśmy ulżyć sobie i swoim psom, a nie bardzo wiemy jak tego dokonać.
Doskonałym wyjściem z tej sytuacji jest zasada współwłasności.
Możemy wtedy prowadzić hodowlę na bardzo wysokim poziomie, łączyć ze sobą różne linie i posiadać dużą pulę genetyczną wartościowych zwierząt, nie będąc przy tym fizycznie i materialnie obciążonym opieką nad nimi.
Zasady współwłasności są bardzo różne i dotyczą konkretnej umowy pomiędzy dwojgiem ludzi.
Handlarze i pseudohodowcy nie chcą współwłasności bo musieliby dzielić się zyskiem, a w ich “kombinatach” cała produkcja nastawiona jest na zarobek. Warunki w jakich przebywają zwierzęta i sposób ich traktowania nie jest ważny. Dla takich ludzi stary pies to niepotrzebny balast. Takiego darmozjada należy jak najszybciej wyeliminować z hodowli bo tylko zabiera miejsce. W najlepszym wypadku żywot psa kończy usypiający zastrzyk podany w serce.
Dużo gorszy los czeka takiego staruszka, który wywieziony wiele kilometrów poza teren zamieszkania błąka się potem po śmietnikach przepędzany przez wszystkich, lub kona w męczarniach przywiązany gdzieś w środku lasu do drzewa, a czasem ginie na oczach swoich niedawnych współtowarzyszy niedoli zakatowany łopatą lub powieszony na drzwiach stodoły. Zaiste pieska dola!!!
W hodowli psów czasem od zwykłego okrucieństwa oddziela nas cienka czerwona linia. To, jak traktujemy zwierzęta, te stare, teoretyczynie już niepotrzebne, świadczy o tym jakimi jesteśmy ludźmi. Pies nie musi spać z nami w jednym łóżku i jadać z naszych talerzy aby czuć się kochany, akceptowany i szczęśliwy. Na podstawie prawie 30-letniej praktyki hodowlaniej mogę stwierdzić, że istnieją dwa sposoby radzenia sobie i postępowania w przypadku starych psów.
1. Młode psy w kojcach, stare na “dożywociu” w domu.
Większość hodowców radzi sobie ze starymi psami tak, że zabiera je w pewnym momencie do domu. Wiadomo, że w każdym stadzie (jeżeli nie posiadamy kojców, w których psy przebywają pojedyńczo) istnieje określona hierarchia. Stare psy w naturalny sposób spadają w tej hierarchii coraz niżej i niżej. Dotyczy to zarówno kolejności spożywania posiłków, dostępu do miski z wodą, miejsca do leżenia, miejsca do załatwiania potrzeb fizjologicznych, możliwości zabawy itd. Na dodatek u starszych psów zaczynają się różne dolegliwości: alergie, problemy z trawieniem, skłonność do zaziębiania się, stany zapalne, większa wrażliwość na zimno i zmiany pogody itd.
Dlatego stare psy powinny swoje ostatnie lata spędzać w domu, być pod stałą opieką weterynarza, otoczone troską, ciepłem i staranną opieką. Decydując się na powiększenie stada i na pozostawienie w hodowli młodych psów, należy liczyć się z tym, że psy starzeją się dużo szybciej niż ludzie i zawsze o tym pamiętać.
2. Szukamy dla starszych psów dobrych domów.
Jeżeli pies jako szczeniak przeszedł staranną socjalizację, wychowywał się w domu, zna zwyczaje panujące w rodzinie i jest regularnie zabierany poza teren kojca, to możemy być pewni, że w ciągu swojego dalszego życia też nie będzie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych zarówno w podróży, w hotelu jak i u znajomych. Każdy z nas z pewnością posiada przyjaciół, którzy marzą o psie a z różnych względów nie mogę sobie pozwolić na kupno małego szczeniaczka. Dla takich osób wzięcie dorosłego, ukształtowanego fizycznie i psychicznie psa jest wręcz idealnym rozwiązaniem. Taki pies nie ucieknie dziecku na spacerze, nie zniszczy mieszkania, nie wyje pozostawiony w domu, nie załatwia się gdzie popadnie, a na dodatek jest przewidywalny w swoich reakcjach. Jeżeli na dodatek jest to piękny, utytułowany champion, przyjaciele bądą dumni z jego sukcesów, a my możemy być spokojni, że zapewniliśmy swojemu psu wspaniałe dożywocie. Psy wystawowe na ogół kochają cały świat, lubią być podziwiane, świetnie adaptują się w nowym otoczeniu i nie mają w sobie agresji zarówno do ludzi jak i do innych psów.
Oczywiście zawsze istnieją jakieś wyjątki, ale zakładam, że hodowca zna swoje psy i wie, które z nich mogą zmienić właściciela.
Na podstawie rozmów z wieloma hodowcami uważam oddawanie starych psów przebywających w większej hodowli za właściwą decyzję. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że jest to kontrowersyjna opinia, ale z drugiej strony hodowla psów i wystawy to też problem złożony i wielowątkowy.
Autor: Jadwiga Konkiel, hod. Arisland
artykuł pochodzi z czasopisma PSY MYŚLIWSKIE i został zamieszczony za zgodą redakcji